Podczas rozegranego w Nowy Rok meczu 20. kolejki Premier League z Southampton (0:2) reprezentant Polski był uwikłany w stratę obu bramek, a w kilku innych sytuacjach nie interweniował pewnie. Arsene Wenger był na niego tak wściekły, że po spotkaniu odmówił komentarza w sprawie jego występu.
Polak złą postawę zaprezentował nie tylko na boisku, ale też w szatni. Po końcowym gwizdku został bowiem przyłapany na paleniu pod prysznicem, a miał też słownie zaatakować Wengera, za co ten nałożył na niego grzywnę w wysokości 20 tys. funtów. Z tego samego powodu Szczęsny nie wystąpił w niedzielnym meczu Pucharu Anglii z Hull City (2:0) i może go też zabraknąć w najbliższym ligowym spotkaniu ze Stoke City.
- Nie chcę mówić o tym, co wydarzyło się w szatni, bo to powinno zostać w szatni, choć akurat to wydostało się z szatni - stwierdził Wenger podczas konferencji prasowej przed meczem ze Stoke, ale potwierdził, że taki incydent miał miejsce i zdradził, że Polak przeprosił go za swój wybryk: - Przeprosił. To poważny chłopak, który pracuje bardzo ciężko. Nie jest pierwszym, który popełnił błąd i nie jest też ostatnim, który to zrobił. Kara? Nie mam potrzeby rozwijania tego tematu.
Wenger pozostał niewzruszony komentarzami, których w związku z "aferą prysznicową" udzielił ojciec Wojciecha Maciej Szczęsny , a które szerokim echem odbiły się w całej Europie. - Nie słucham matki, ojca, dziadka... Oni nie poprowadzili w życiu ani jednego meczu - stwierdził francuski menedżer Kanonierów.
Opiekun Arsenalu nie chciał zdradzić, kto stanie w bramce jego zespołu podczas meczu ze Stoke: - Mam trzech wysokiej klasy bramkarzy.